DWIE ZŁOTE KARTY NAJWAŻNIEJSZCH DLA CIEBIE PRAWD

 

ZŁOTA KARTA PRAWDY O ŹRÓDŁACH NASZYCH UDRĘK I SMUTKÓW

 

         Zwracając się do różnych osób w sprawach najistotniejszych, które u podstaw decydują o pomyślności w załatwianiu wszelkich konkretnych spraw codziennego życia, zawsze czynię to z wiarą w ich wrażliwość i dobrą wolę oraz nadzieją, że nie tkwią w moralnej zgniliźnie frymarczenia najoczywistszą prawdą dla interesów takich czy innych „układów”: kumoterskich, narodowościowych, wyznaniowych, finansowych itd., itp. Niestety, coraz bardziej tracę tę wiarę i nadzieję. Oto zarówno w telewizji, jak i w prasie, na przykład w „Europie” (dodatek do „Dziennika”), harcują sobie wybrani jegomoście o ustalonej renomie, niezależnie od tego, ile razy zmieniali kierunek ideowy wraz ze zmianą kierunku politycznego wiatru. Elegancko przerzucają sobie piłeczki modnych sloganów i z całej tej zabawy nic nie wynika.

         Popatrzmy na nasze kogucie podwórko ze stanowiska Wszechświata, co ongiś żarliwie zalecał B. Spinoza, a zobaczymy, jak ono jest śmieszne i głupie. Polityka jest wrogiem solidnego myślenia – to są tumany grupowych interesów, układów, koterii, które zmieniają się z roku ma rok. Trzeba myśleć o kierunku rozwoju Europy i całego ludzkiego świata, ale wychodząc z niewzruszonych fundamentów. Przez tysiące lat takim „fundamentem” była teologia bazująca na mitach Biblii – wstydź się Rozumny Człowieku! A przecież oczywiste jest, że nie metafizyczny Bóg, ale Wszechświat jest naszym wielkim Ojcem, a wielką Matką Ludzkość i że ich prawa podmiotowo przez nas doświadczane są tym, co mitomani nazywają „Bożą wolą”. Nauka, filozofia, z lubością bazuje na doświadczeniu zewnętrznym, a przecież kluczowe znaczenie ma ogólnoludzkie doświadczenie wewnętrzne: daru Ojca – idealizacji i daru Matki – osobistej kultury. Przecież szkolne dziecko bez trudu zrozumiałoby, gdyby nie było zapobiegawczo ogłupiane mitami, dlaczego liczne cywilizacje, zamiast sterować wzwyż, mocą energii kosmicznej, która bez nas stworzyła życie i nas, ku zdobyczom przekraczającym możliwości naszej obecnej wyobraźni,  po kolei staczają się w nicość, a i nasza już dogorywa w rozwartych nożycach teologii i technologii. Wszystkie nasze kłopoty, z którymi nie możemy się uporać, począwszy od wydłużających się korków na szosach, to są właśnie „pieszczoty” przecinających nas nożyc...

         Najkrótsza diagnoza wszelkich ludzkich udręk jest taka: naszym prawdziwym bóstwem mieszkającym w nas jest połączony dar Ojca i Matki – nasz Duch Najwyższego, kierujący nas ku zbawczemu optimum w każdej sprawie, co nie jest religią ani ateizmem, ale autoapoteozą; dzięki tej autoapoteozie każdy człowiek jako osoba staje się bogiem dla samego siebie; ale od zarania dziejów istnieje kasta kapłanów, która uzurpuje sobie boską władzę nad światem w każdej sferze: oczywiście najpierw duchowej ponad narodami, ale niemniej i społecznej, politycznej i materialnej. W tym celu kreuje mit Boga metafizycznego, którym jako atrapą unicestwia rzeczywiste bóstwo w nas, nakazuje tę atrapę miłować ponad wszystko i być absolutnie posłusznym rozkazom niby tej atrapy, a faktycznie ich własnym, kapłańskim. Z władcami duchownymi łączą się władcy świeccy i w ten sposób powstaje wszelka moralna zgnilizna i nędza ogłupionych

mas. Więc dziękujmy serdecznie  kapłanom, opłacajmy sowicie ich „święte” posługi...